czwartek, 19 listopada 2015

037. Mała duża czarna

Witajcie!

Ech, powiem wam, że jestem ekstremalnie niezadowolona ze zdjęć do tej notki. Ostatnie dni były pochmurne i mroczne, zawiodło moje ulubione miejsce do fotografowania w naturalnym świetle, w konsekwencji zdjęcia wyszły zupełnie nie tak, jak chciałam. A bardzo, bardzo potrzebowałam w końcu je zrobić, bo wielkimi krokami nadchodził deadline wyzwania w Kreatywnym Kufrze. Dlaczego ja wszystko muszę robić na ostatnią chwilę? ;____;


Ale koniec narzekania, zdjęcia są jakie są, zajmijmy się ich treścią, a nie formą.


Jest to kolejny eksperyment z formą wisiora. Fasetowana onyksowa moneta opleciona makramą, w którą wplotłam taśmę cyrkoniową (coś, czego od dawna chciałam spróbować!) i czarne fasetowane szklane koraliki (tzw. rondelle). Dorzuciłam też "dyndadełko" ze ślicznej kropli onyksowej i kilku koralików TOHO 8/0 oraz bicone.


Moja interpretacja tematu wyzwania opiera się na równowadze pomiędzy błyskotką a elegancją :) Chciałam stworzyć coś, co można założyć do małej czarnej, co będzie dyskretnie, ale skutecznie przyciągało uwagę. No i chciałam wykorzystać w końcu taśmę cyrkoniową w makramie, bo mam do niej niesamowitą słabość. Klasyczna czerń jest dla niej, moim zdaniem, dobrym towarzystwem.

I jeszcze krzywo położyłam sznurek. Urgh.

Tak naszyjnik prezentuje się w całości - wisior zawieszony na sznureczku z klasycznym zapięciem na karabińczyk. Tak trochę jest to fuzja technik, bo sam element do zawieszania wykonałam techniką haftu peyote ;) Jest on przyszyty i przyklejony od tyłu do wisiorka - a cały tył pracy jest podklejony mięciutką ekoskórką w celu podniesienia komfortu noszenia. To jest już kompletne szaleństwo z mojej strony, bo makramy się zwykle niczym nie podkleja (a przynajmniej ja nie spotkałam się z taką praktyką), ale ja jak zwykle muszę zrobić na przekór. Wyszło dość dobrze, ale krzywo, więc wam nie pokażę. O.


Ten sznureczek to w ogóle jest dzieło sztuki samo w sobie. Koniecznie muszę go częściej używać.


Jestem bardzo zła, że przez paskudne oświetlenie nie udało się uchwycić fasetek ani pięknego migotania taśmy cyrkoniowej. Ale przy najbliższej okazji poprawię te zdjęcia, obiecuję.


Wisior ma w całości (od końca dyndadełka do ostatniego koralika zawieszki) długość 8 cm, czyli jest dość spory.

Jeszcze nigdy tak nie narzekałam w notce, matkobosko. Naprawdę, ale to naprawdę, muszę zainwestować w namiot bezcieniowy. Dlaczego dni są coraz krótsze, ja się nie zgadzam, co to ma być.

środa, 11 listopada 2015

036. Filcowa celtycka przeplatanka

Witajcie!

Bransoletka, którą wam dzisiaj prezentuję, jest dość dużym eksperymentem i tak naprawdę czymś w rodzaju prototypu do rozwinięcia w przyszłości, jeśli dobrze się przyjmie. Trochę bardziej skręca w stronę stylu etniczno-celtyckiego niż moje poprzednie twory. Wykorzystuje moją ulubioną technikę makramy, ale w towarzystwie filcu, na którym makramowe zawijasy wyglądają korzystniej - a przynajmniej tak mi się wydaje ;)

Zdecydowałam się wygrzebać ją z szuflady i sfotografować dzięki kolejnemu Wyzwaniu Szuflady, tak to by pewnie leżała i czekała na lepsze czasy w długiej kolejce notek do opublikowania.


Wypleciony z nici S-Lon 0,62 mm przeplataniec (wykonany przy pomocy tego tutorialu choć, jak widać, nieco go zmodyfikowałam) jest przyklejony do paska filcu o grubości ok. 1,5 mm.



Bransoletka zapinana jest na napę. Specjalnie po to kupiłam w Lidlu zestaw kaletniczy! Muszę wam powiedzieć, że miałam z nim sporo zabawy :D




Kilka ujęć na płasko. Trochę trudno było wyprostować bransoletkę, bo raz wygięta w okrąg dobrze trzyma kształt nawet nie będąc zapiętą na napę. Jest bardzo lekka i bardzo milusia w noszeniu - w końcu filc :)


I tradycyjne ujęcie na mojej łapce. Bransoletka jest do dopracowania także z tego względu, że w założeniu miała być regulowana, dwustopniowa (gdyż regulowane bransoletki zawsze mają większą pulę ewentualnych zainteresowanych zakupem), ale wzięłam za krótki pasek filcu i w rezultacie nie jest ani regulowana, ani odpowiednia na mnie - za ciasna ;( Na szczęście moja mama podczas mojego pobytu w domu zaanektowała przeplatankę i ledwo udało mi się wyszarpać ją na tak długo, by zrobić zdjęcia ;) 

Wymiary: szerokość ok. 3 cm, długość całości (od końca do końca) ok. 21 cm

Bransoletkę zgłaszam na wyzwanie Szuflady:


środa, 4 listopada 2015

035. Krew Kucyponków

Witajcie w listopadzie!

Zaczynamy jesień bardzo nie-jesiennie, bo pastelowo. Wiecie, co jest najzabawniejsze? Ja nawet nie lubię specjalnie pasteli. A już na pewno nie w połączeniu z bielą. Ta bransoletka jest tak daleko poza moją strefą komfortu, że puka do drzwi z przeciwnej strony. A jednak jakimś cudem mi się podoba.


Podstawą jest biały sznurek nylonowy 1,5 mm - czyli dużo grubszy niż nici do makramy, którymi ostatnio się posługiwałam.


Koraliki to kule 10mm nieregularnie wybarwionego marmuru. Bardzo ładnie wyszły te błękitne i różowe plamki.


Tak się bransoletka prezentuje na płasko:


Tym razem zdecydowałam się iść całkowicie za tutorialem, z którego uczyłam się robić bransolety trójrzędowe, i zrobić zapięcie na guzik:


Wybaczcie zdjęcie z plastrem na paluchu, ale akurat udało mi się wtedy uszkodzić.

Guziczek ma 18mm średnicy. Całkiem przypadkiem udało mi się wybrać taki, który ma blade refleksy seledynowo-różowawe, mimo że na zdjęciu sklepowym był biały. Miał pasować do białego sznurka, a pasuje i do sznurka, i do kamyczków. Usiłowałam ten połysk uchwycić na zdjęciu, ale nie do końca mi wyszło.


I tradycyjnie zdjęcie na Kobasiowej łapce. Bransoletka sama z siebie ma ok. 3 cm szerokości.


Bransoletka na początku miała mieć zupełnie inną nazwę, coś w rodzaju Kwiaty na śniegu albo inne poetyckości, ale pewne osoby zwróciły mi uwagę na, ekhm, kucyponkowość całości, więc nazwa jest jaka jest. Żadne kucyponki nie ucierpiały w trakcie produkcji ani pisania tej notki.

I to by było na tyle. Do zobaczenia pod następną notką! :3

środa, 21 października 2015

034. Świętujemy!

Witajcie!

Jest mi niezmiernie miło poinformować, że blogaskowi stuknęło 5 000 wyświetleń :)

Z tej okazji każdy coś dostaje!

Ja - satysfakcję, że tyle razy klikaliście w bloga :3

Wy - wunsza w śmiesznej czapce.

Yay, 5k~

A blogaś dostał nową fotografię w tle i *fanfary* nagłówek! O ile zdjęcie jest z blogspotowego stocka, to nagłówek jest produkcji mojej własnej, więc nie bijcie za mocno, jeśli coś jest z nim nie tak. Grafik ze mnie taki, jak z koziej rzyci waltornia.

Dziękuję Wam za te dotychczasowe 5 tysięcy i mam nadzieję, że wspólnie doklikamy się do 10 tysięcy... A może i więcej ;)
 

niedziela, 18 października 2015

033. Turecki Sen

Witajcie!

Nie ma co ukrywać, że szerokie bransolety z zapięciem typu slide podobają się zarówno mnie, jak i obserwatorkom tego bloga :) W klasycznej wersji używam naturalnych kamieni, a tym razem postanowiłam spróbować czegoś innego: szklanych fasetowanych kryształków, maleńkich, bo mających ledwie 6 x 4 mm.

(Wszystkie zdjęcia można kliknąć dla lepszej jakości)



Rezultat jest zaskakująco bogaty i strojny, zwłaszcza że użyłam srebrnej nici metalizowanej 0,4 mm. Ku mojemu zadowoleniu nie przytłoczyła kryształków, a nadal widać, że tam jest.


Fasetki pięknie mienią się w świetle, chociaż kryształki same z siebie nie są przesadnie błyszczące. Podoba mi się to, bo choć lubię błyskotki, to noszenie kuli dyskotekowej na ręce to już przesada. Szczególnie ładnie wygląda to w intensywnym sztucznym świetle.


158 kryształków turkusowych, seledynowych i akwamarynowych układa się w ukośne pasy.


Szczerze mówiąc nie wiem, dlaczego akurat Turecki Sen. Bransoleta po prostu w mętny sposób kojarzy mi się z tureckim wzornictwem.


No i tradycyjnie Turecki Sen na mojej łapce. Bransoleta ma ok. 2,6 cm szerokości.


Turecki Sen zgłaszam na wyzwanie "Kryształy":


piątek, 9 października 2015

032. Tajemnicza Paczka... A właściwie dwie (Notka sklepowo-zakupowa #02)

Witajcie w październiku!

Nadszedł czas, by zaprezentować zawartość Tajemniczej Paczki :> Tak się złożyło, że zanim ją obfociłam, zdążyła przyjść druga przesyłka. Stwierdziłam więc, że zrobię kolejną zbiorczą notkę sklepowo-zakupową, bo w sumie jest dużo nowości do pokazania i do pomarudzenia o nich.

Pamiętajcie, że wszystkie zdjęcia są klikable - lepsza jakość :3

Psst, najlepsze zostawiłam na koniec notki.

niedziela, 4 października 2015

031. Tajemnicza Paczka (zapowiedź ożywienia na blogu)

Witajcie!

Wrzesień upłynął mi pod znakiem zmiany mieszkania, kampanii wrześniowej i ogólnego przygnębienia (aczkolwiek udało mi się np. wygrać wyzwanie Szuflady). Dlatego też notek było bardzo mało i były takie sobie. Na szczęście mieszkanie udało się zmienić, kampanię zdać, a przygnębienie jeszcze mnie trzyma, ale Tajemniczej Paczce udało się poprawić mi humor.


W związku z tym w październiku mam zamiar podkręcić tempo, wrzucać więcej notek, szczególnie tych, które wiszą na warsztacie i czekają na skończenie :)

A Tajemnicza Paczka przyszła do mnie ze sklepu artfan.pl, do którego bon był nagrodą w wyzwaniu Szuflady.


Co jest w środku? Dowiecie się w następnej notce :3

wtorek, 22 września 2015

030. Ktul doceniony

Witajcie! 

Jest mi niezmiernie miło poinformować, że mój Ktulokwiat z poprzedniej notki zgarnął wyróżnienie w wyzwaniu Szuflady pod tytułem "Otwórz Szufladę - Gradient" :)

W nagrodę dostałam banerek:


...a także bon o wartości 50 zł do sklepu artfan.pl.

Jest to moje pierwsze zwycięstwo w konkursie rękodzielniczym i niesamowicie się z niego cieszę <3

W związku z tym na blogu pojawiła się nowa zakładeczka: Wyróżnienia. W liczbie mnogiej, żeby było na przyszłość :D (wiem, mało skromna jestem). Pojawi się też druga notka sklepowo-zakupowa, gdy już przyjdzie do mnie paczka z nagrodą ;)

Trzymajcie się!

sobota, 12 września 2015

029. Nowy, Lepszy Ktul

Witajcie!

Uff, jakimś cudem udało mi się skończyć nowy projekt. Jako że ostatnio mam z tym niemałe problemy, jestem z siebie naprawdę dumna :v 

Poznajcie zatem: stary, dobry Ktulokwiat w nowym wydaniu.


Serce Ktula, czyli mulinowa wyplatanka, pozostała bez zmian. Tym razem wybrałam kolory zupełnie nieprzystające do chłodnej aury za oknem, soczyście wiosenne - zieleń łagodnie przechodzącą w żółć i pomarańcz.


Tak Ktul się prezentuje w całej okazałości.


Zbliżenie na główną część naszyjnika.


Ponieważ kocham minerały i dla urozmaicenia naszyjnika dorzuciłam asymetrycznie rozlokowane koraliki w pasujących odcieniach. Od lewej mamy: jadeit, aragonit, chryzopraz i jadeit.


Ktula zawiesiłam tym razem nie na sznureczku, a na ciekawym łańcuszku z podwójnych ogniwek.


Zapięcie jest na karabińczyk z możliwością przedłużenia.


I jeszcze jedno zbliżenie - na mocowanie łańcuszka.


Zamiast cekina tym razem użyłam maleńkiej cyrkonii Swarovskiego (ss30, czyli ok. 6,40 mm), przezroczystej z żółto-pomarańczowymi refleksami. Po pierwsze dlatego, że ciężko mi było znaleźć pomarańczowe cekiny, a po drugie dlatego, że moim zdaniem wygląda o wiele estetyczniej :) Naszukałam się trochę tych cyrkonii, bo ss30 to najwyraźniej nie jest popularny rozmiar, a idea przyszła do mnie... z fanpejdża poświęconego ozdabianiu paznokci :D Ktoś z moich znajomych lajkował dużo zdjęć fantazyjnie ozdobionych paznokci i właśnie maleńkie ozdoby do przyklejania zwróciły moją uwagę.


A tu mamy nowy sposób wykończenia spodu pracy - z pomocą ekoskórki. Podpatrzyłam ten pomysł u sutaszystek ;) Ekoskórka ma tę zaletę w porównaniu z filcem, że nie mechaci się i łatwiej ją dociąć. Niestety koloru nie udało mi się dobrać tak idealnie.


Dla przypomnienia: Ktul mieści się w dłoni mając ok. 4,5 cm średnicy.

Nowego Lepszego Ktula zgłaszam na wyzwanie Szuflady:


Regulamin konkursu wymaga ode mnie, bym zaznaczyła, że ogólny wzór Ktula pochodzi z tego tutoriala. Sposób wykończenia, detale itp. są moim pomysłem i nie zgadzam się na kopiowanie ich.

wtorek, 8 września 2015

028. Duże ilości naraz różnych rzeczy

Moje kochane bułeczki, kartofelki i inne produkty spożywcze,

jak wiecie, miałam napisać notkę Polconową. Ale nie napisałam. Wisi rozgrzebana, podobnie jak trzy inne, zdjęć do notki o kucyponkowej bransoletce nawet nie zaczęłam obrabiać. Widzicie, staram się trzymać tych trzech-czterech notek miesięcznie, ale mam teraz na głowie sesję poprawkową, potrzebę szukania mieszkania, która wynikła z dnia na dzień, kiepskie zdrowie fizyczne i psychiczne. W związku z tym - naprawdę nie wiem, kiedy ukaże się następna notka. Liczę na Waszą cierpliwość i wyrozumiałość ;)

Na pocieszenie macie wunsza:

źródło

środa, 26 sierpnia 2015

027. Bransoleta "Viola"

Witajcie!

Ametysty pojawiły się na moim blogu raz (o tutaj) i od tamtej pory zrobiło się jakoś cicho w temacie. Fakt faktem, fiolet nie jest kolorem przeze mnie lubianym (próżno szukać fioletowych ubrań w mojej szafie), ale gdy już się za niego wzięłam, to z rozmachem.

Tak powstała Viola.

wtorek, 18 sierpnia 2015

026. Czerwień na czerni

Witajcie!

Dziś niestety niczym Was nie zaskoczę - przygotowałam kolejną wersję kolorystyczną Ktulokwiata, tym razem w dość zdecydowanych i kontrastowych barwach. Plus na samym dole - ogłoszenie parafialne.


Ktuluś jest powieszony na sznureczku, jak to ma w zwyczaju.



Ogłoszenie parafialne:
Znowu nawiedzam Poznań. Tym razem będę się szwendać po terenie Polconu, a w sobotę o 20:00 wygłoszę prelekcję w Sali Naukowej pt. "Zabili go i uciekł: jak (nie) pisać o dźganiu nożem pod żebro". Prelka będzie o ranach zadawanych bronią białą i jak o nich pisać, żeby nie nawypisywać głupot. Serdecznie zapraszam :3