środa, 27 maja 2015

018. Randka w Limone - nocia specjalna

Witajcie!

Odbiło mi i postanowiłam wziąć udział w konkursie organizowanym przez Royal Stone :D Inspiracją była ta oto fotografia:


Jako pracę konkursową uplotłam naszyjnik, używając satynowych sznurków i wzorując się na celtyckim wzorze Guinevere Knot (celtyki <3).


Tutaj detal - malutki barwiony howlit w kształcie serca:


Sploty z bliska:


Zapięcie to prosty karabińczyk z ozdobą - dwukolorowym koralikiem, który dostałam jako gratis przy zamówieniu w marmad.pl:



 I jeszcze ujęcie z innej strony - na wykończenie, czyli prosty warkocz z czterech sznurków:


Wszystkie zgłoszone prace można obejrzeć tutaj.

Ogłoszenie parafialne:


Jeśli chcecie, możecie pomóc mi w walce o nagrodę publiczności i dać lajka mojej pracy :) Będzie mi bardzo miło :)

poniedziałek, 25 maja 2015

017. Ktule we włosach potargał wiatr

Witajcie!
Dwa nowe projekty na dziś.

Dobrze Wam już znany Ktulokwiat, który był nagrodą w moim konkursie i obecnie przebywa już u nowej właścicielki:




I nowość: ktulokwiatowe kolczyki!


Przy okazji pochwalę się moim gruz-kubkiem:


Wybaczcie, że ostatnio nocie idą mi jak krew z nosa, ale mam problemy z internetem. W czerwcu obiecuję więcej wpisów ;)
Ciao!

środa, 6 maja 2015

016. Ametystowa piękność

Praca nad tą bransoletką na zamówienie była samą przyjemnością, gdyż jak przyjemnością może nie być obcowanie z tak pięknymi kamieniami, jakimi są ametysty. Natomiast sfotografowanie gotowego wyrobu okazało się bardziej niż problematyczne... Urok i niepowtarzalną barwę kamieni ogromnie trudno było uchwycić i nagimnastykowałam się przy tym niesamowicie - a to pod światło, a to ze światłem, w pełnym świetle, w półcieniu, w cieniu, w sztucznym świetle... Ostatecznie zdjęcia wyszły, jak wyszły i tylko właścicielka zna prawdziwe piękno bransoletki ;)




Użyte materiały:
 - ametysty 10 mm i 6 mm
 - sznurek nylonowy 1,5 mm w kolorze wrzosowym

Długość: 16 cm + regulacja

niedziela, 3 maja 2015

015. Pyr-notka i zakupy w poznańskim Royal Stone

Tegoroczny Pyrkon nie był moim pierwszym konwentem, ale pierwszym na taką skalę - Międzynarodowe Targi Poznańskie odwiedziło ponad 31 tysięcy osób. Moje wrażenia można podsumować następująco: borze ile tu ludzi! Cosplay! Miljon stoisk wystawców! Ożeż w mordę, stoisko z mangami yaoi! Prelekcje! Kolejki na prelekcje! Kolejki do toalet! Ekstremalnie szybko rozładowywana kolejka do wejścia! Smoki! Elfy! Magowie! Nyan Cat! Żelazny Tron! Artur Szyndler! Megakolejka do Głuchowskiego! Kiciputek! Kobieta-Ślimak! Planszówki! Korwin!

...zaraz, co tu robi Korwin?!


Odhaczywszy obowiązkowy suchar o K*rwinie na Pyrkonie, przejdźmy do konkretów. Naprawdę powaliła mnie skala i rozmach tego konwentu. Nawet cieszyłam się, że nie przyjęli mojej prelekcji, bo chyba zeszłabym na zawał, gdyby się okazało, że mam przemawiać w wielkiej sali na 300 osób :D

Na początek narzeknę sobie trochę, bo okazało się, że jestem jedną z osób, które nie dostały wszystkich fantów obiecanych przy kupnie wejściówki w przedsprzedaży. Cóż, zdarza się. 

Jednym z pierwszych miejsc, gdzie skierowałam swoje kroki po ogarnięciu olbrzymiego terenu Międzynarodowych Targów Poznańskich, była hala wystawców. O bogowie, czego tam nie było! Gry komputerowe i planszówki, kubki, koszulki, torby, przypinki i inne gadżety, książki, komiksy i mangi, akcesoria do cosplayu, stoiska konwentowe i oczywiście stoiska rękodzielników. Niestety nie mogłam kupić sobie wszystkiego, co chciałam, zdecydowałam się więc na przecudny srebrny wisiorek w kształcie celtyckiej plecionki:


O programie zbyt wiele nie napiszę, gdyż bardziej byłam pochłonięta integrowaniem się ze społecznością Forumu i nie tylko :3 Z ciekawszych prelekcji, na których udało mi się być, na pewno warto wspomnieć o spotkaniu z Kobietą - Ślimakiem (absolutnie kocham jej panele, człowiek będąc absolutnie trzeźwym czuje się jak na dobrej fazie) oraz o panelu o tłumaczach i tłumaczeniach z udziałem Marcina Mortki, Iwony Michałowskiej-Gabrych oraz Justyna Łyżwy.

Poskarżę się Wam, że nie udało mi się dorwać autografu ani od Kossakowskiej, ani od Głuchowskiego. W obu przypadkach odstraszyła mnie kolejka na jakiś milion osób, która do Głuchowskiego już na godzinę przed wyznaczonym czasem ciągnęła się daleko poza budynek O_O

W sobotę razem z Allą urwałyśmy się z konwentu, żeby odwiedzić poznańską filię Royal Stone. Myślałam, że wyniosę pół sklepu, ale ograniczyłam się i udało mi się nie zostawić tam wszystkich pieniędzy. Oto co zgarnęłam:

Od góry i od lewej:
 - metalowe kuleczki 5 mm z dużą dziurką
 - koraliki TOHO 11/0
 - linka jubilerska 0,6 mm, 10 m
 - żyłka jubilerska 0,3 mm, 50 m

Filc w kolorze zielonym (domyślacie się, do czego? :3 )

Tacka po lewej:
 - mały kaboszon niebieskiego jaspisu
 - końcówki do wklejania 5 mm

Tacka po prawej:
 - zapięcie magnetyczne
 - końcówki wsuwane do bransoletek koralikowych

Dodatkowo dostałam takie śliczności od Alli :3

Od lewej: koraliki seledynowo-złote, które wyglądem kojarzą mi się z japońską techniką kintsukuroi, czyli naprawiania złotem; srebrne koraliki typu spectra; malutkie kuleczki kryształu górskiego i cztery koraliki hematytowe.

Oprócz tego dostałam próbki różnych włóczek do wypróbowania :) Cudownie opisane, za co jeszcze raz dziękuję <3







Ogólnie moje pyr-doświadczenie wypadło niesamowicie pozytywnie, spotkałam masę fajnych ludzi, zobaczyłam ogrom niesamowitych rzeczy i jestem zdeterminowana, żeby za rok pojechać do Poznania ponownie (albo nawet jeszcze w tym roku na Polcon...?) :D Ale tym razem z prelekcją i być może z cosplayem...